Cześć Wszystkim,
Kończąc temat chcę poinformować, co postanowiłem i ile zapłaciłem. Idąc za poradą przyjąłem opcję naprawiania silnika, a nie wymiany. Do naprawy poszła głowica, poza tym standardowa wymiana uszczelek, pierścieni, przy okazji popychacze i śruby rozrządu, no i olej. Cylindry były OK, więc ich nie ruszaliśmy. Wszystko razem z robocizną wyniosło 3400 (z czego koszt największy to remont głowicy i robocizna). Na razie, po kilku dopiero dniach, trudno jest mi ocenić jakość, ale wstępnie wydaje się, że jest OK, znowu mam przyjemność jeżdżenia.
Z decyzją naprawiania, zamiast wymiany, czuję się dobrze. Przekonał mnie argument, że wymieniając cały silnik nie wiadomo, czy trafi się dobrze, czy źle. Możliwości sprawdzenia kupowanego silnika są małe, bo najczęściej dostępne są silniki już zdemontowane, czyli kupuje się czyjeś piękne słowa. Zapewne na wymianie silnika można wygrać, ale ryzyko jest duże. Co do kosztu, to zdaje się nie przepłaciłem, wymiana silnika zabolałaby bardziej. Warsztat nie żaden renomowany, tylko podwórkowy, ale facet w przeszłości mnie nie zawiódł, więc i teraz mam nadzieję wszystko poskręcał jak trzeba.
Dzięki za wsparcie,